środa, 27 lutego 2013

Ayreon - The Human Equation



Zespół: Ayreon
Album: The Human Equation
Rok: 2004
Gatunek: Metal progresywny/opera rockowa
Czas trwania: 1:42:14


CD1
1.   Day One: Vigil – 1:33
2.   Day Two: Isolation – 8:42
3.   Day Three: Pain – 4:58
4.   Day Four: Mystery – 5:37
5.   Day Five: Voices – 7:09
6.   Day Six: Childhood – 5:05
7.   Day Seven: Hope – 2:47
8.   Day Eight: School – 4:22
9.   Day Nine: Playground – 2:15
10.   Day Ten: Memories – 3:57
11.   Day Eleven: Love – 4:18

CD2
1.   Day Twelve: Trauma – 8:59
2.   Day Thirteen: Sign – 4:47
3.   Day Fourteen: Pride – 4:42
4.   Day Fifteen: Betrayal – 5:24
5.   Day Sixteen: Loser – 4:46
6.   Day Seventeen: Accident – 5:42
7.   Day Eighteen: Realization – 4:31
8.   Day Nineteen: Disclosure – 4:42
9.   Day Twenty: Confrontation – 7:03

         „The Human Equation” to album wykonany przez Ayreon ­– projekt muzyczny prowadzony przez holenderskiego muzyka Arjena Anthony'ego Lucassena. Jest to jedna z najnowszych jego płyt, a zarazem jedna z najlepiej ocenianych. W odróżnieniu od innych płyt Ayreon, „The Human Equation” bynajmniej nie opowiada historii tematycznie związanej z science fiction, lecz raczej porusza tematy psychologiczne. Na albumie znajduje się dwadzieścia utworów, które symbolizują dwadzieścia dni snu protagonisty. Każdy dzień ma swoją nazwę, która jest tematem całego utworu.

         Album rozpoczyna się charakterystycznym dźwiękiem aparatury medycznej. Po chwili słychać dwa głosy, męski i żeński – obydwa delikatne, jak gdyby budzące ze snu. I tak w istocie jest, bo główny bohater (James LaBrie z Dream Theater) jest w śpiączce po wypadku samochodowym, a głosy, które słyszy to projekcje jego umysłu. Mamy do czynienia z Najlepszym Przyjacielem, Żoną, Strachem, Rozsądkiem itp.

         Całość albumu to tak naprawdę multum różnych motywów, które świetnie współgrają. Melodie grane na syntezatorach w genialny sposób uzupełniają wokale, z kolei ciężka gitara w tle nadaje całości pazur. Na szczególną uwagę zasługuje Day Two: Isolation, w którym Arjen popisał się wybornym kunsztem kompozytorskim. Wszystko tam ma swoje miejsce, żaden dźwięk nie jest na wyrost. Gdy słuchałem tego utworu po raz pierwszy, autentycznie poczułem ciarki na plecach.

         Nie należy zapominać też o Day Five: Voices i Day Eleven: Love. W pierwszym w krzesło wgniótł mnie ciężki bridge, wspaniale uzupełniony skrzypcami, które cichutko, choć znacząco wtórują gitarze, pod koniec utworu podziwiać możemy legendarne Hammondy.  Natomiast w jedenastym utworze urzekł mnie dialog Irene Jansen i Magnusa Ekwalla, którzy w albumie występują jako odpowiednio Pasja i Duma. Naprawdę nietrudno jest się zakochać w ich głosach, jak na ironię utwór zatytułowany jest właśnie „Miłość”.

         Niestety różowo nie jest, Day Twelve: Trauma nie przypadł mi do gustu. Nie jestem pewien czy to kwestia wokalistów, którzy tu śpiewają czy może melodie mnie nie przekonują, być może wybrzydzam. Growl Mikaela Åkerfeldta rzuca nieco pozytywnego światła na ten kawałek. Potem czas na Day Thirteen: Sign. Nie jest zły, motywy kojarzą mi się z baśniami dla dzieci, wprowadzają klimat bajkowej tajemnicy – to raczej spokojny utwór.

         „Loser” to chyba najbardziej oryginalna piosenka ze wszystkich. Rozpoczyna się dźwiękami didgeridoo, (czym jest didgeridoo mam nadzieję, że każdy wie), a po chwili dochodzi melodia grana na gitarze akustycznej. Arjen nas nie zawodzi, po chwili wprowadza do utworu partię przesterowanego elektryka (które, notabene, na całej płycie są wspaniałe).

”I came here to watch you bleed, oh how I love to gloat
If you had any balls at all, you'd grab me by the throat

You don't even look like me, ha! Not even close!

You're an aberration, some freak...I suppose, loser!”

W piosence dominuje monolog Ojca do głównego bohatera. Ewidentnie nienawidzi swojego syna, co można wywnioskować po powyższym cytacie. Utwór wieńczy wrzask Wściekłości nadający utworowi niebagatelnej energii – paradoksalnie miód dla uszu.

         Płyta kończy się utworem zatytułowanym „Confrontation”, mój ulubiony utwór z całej płyty ex aequo z „Isolation”, „Love” i „Loser”. Protagonista wybudza się ze śpiączki, Żona wraz z Miłością wcielają się w rolę przewodnika, który ma go „przeprowadzić na drugą stronę”. Głosy żegnają go, podnoszą na duchu, motywują do zmiany życia na lepsze. Na samym końcu tego kawałka pojawia się fragment, który zrozumieją tylko fani poprzednich płyt Ayreon:

”The Human Equation program aborted.
Have a nice day.

Dream Sequencer system offline.


Emotions
I remember... ”


Nie chcę zepsuć niespodzianki osobom, które chcą poznać całą twórczość projektu, dlatego powiem tylko, że wiąże się to ściśle z płytą „The Final Experiment”, którą również z całego serca polecam.

Wrażenia muzyczne: 10/10
Kompozycja i aranżacja płyty: 8/10
Jakość nagrania: 9/10

Recenzent: Adam „Apoc” Pietrzykowski

1 komentarz:

  1. zgadzam się z recką, absolutnie genialna płyta. do najlepszych utworów zaliczyłbym jeszcze School.

    OdpowiedzUsuń